Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Zaryzykowała i rozwija portal za kredyt z banku

W przeciwieństwie do naszych babć, współczesne młode mamy szukają informacji przede wszystkim w internecie. Zrzeszają się na forach internetowych, wymieniają doświadczeniami, pytają, radzą, rozmawiają. Dlatego popyt na portale dla rodziców jest coraz większy.

Źródło: Thinkstock

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę internetową słowa „dziecko”, „ciąża”, „macierzyństwo” i podobne, a pojawią się dziesiątki portali parentingowych, blogów, serwisów dla rodziców, sklepów i innych stron związanych z rodzicielstwem. Nasycenie na tym rynku jest ogromne, ale jest to również niemały tort zysków do podziału.

Duże szanse na tym polu mają serwisy prowadzone przez kobiety-matki. Bo kto ma lepiej doradzić w doborze produktów i usług rodzicom, jeśli nie doświadczone mamy?

Zaczęło się od złamanej nogi

Beata Rymarz do dzisiaj wspomina pewne lato, kiedy będąc w 9. miesiącu ciąży złamała nogę. – Połowa upalnego lata i coraz większy brzuszek znacznie ograniczały mnie w jakichkolwiek czynnościach. Leżąc całymi dniami na kanapie, zaczęłam pisać poradnikowe teksty dla rodziców do jednego z serwisów dziennikarstwa obywatelskiego – opowiada.

Beata Rymarz

Sama była zdumiona, jak wielki jest popyt na tego typu teksty i jak wielu udało jej się zdobyć czytelników. Postanowiła wówczas, że założy blog. Jej plan jednak nie do końca wypalił, bo zamiast bloga utworzyła serwis dla przyszłych i młodych rodziców. Portal ruszył w marcu 2011 roku i rozwijał się w takim tempie, że Beata postanowiła iść za ciosem i dołożyć do serwisu sklep internetowy z rzeczami dla dzieci. W październiku 2012 roku zarejestrowała firmę MAMALANDIA.PL .

Macierzyństwo to moje najważniejsze doświadczenie

Beata ukończyła studia z zarządzania i marketingu. Jednak kolejne lata spędziła w bankowości, sprzedając usługi i produkty finansowe. Jaka sama mówi, wiedza i doświadczenie ze studiów i dotychczasowej pracy przydają jej się w prowadzeniu firmy, jednak najbardziej skorzystała ze swojego bagażu doświadczeń macierzyńskich. – Dzięki temu wiem, jakich informacji szukają nowi rodzice i czego zarówno oni, jak i ich małe dzieci potrzebują– wyjaśnia.

Kiedy w marcu 2011 roku wystartowała z Mamalandią, nigdy nie przypuszczała, że będzie na niej zarabiać. Nie wiedziała, jak się prowadzi portal, nie miała pojęcia o stawkach za reklamę. – Pierwsze solidne wynagrodzenie dostałam za udział w cyklu krótkich reportaży o macierzyństwie. Uczestniczyłam w nagraniu dwóch odcinków – opowiada.

Nagrania do cyklu „Pogromcy Zarazków”

Obecnie Beata pobiera opłaty za artykuły sponsorowane, linki pozycjonujące, reklamy i banery. Często współpracuje też na zasadzie barteru – umieszcza tekst w zamian za przekazanie kilku sztuk produktu, który reklamuje. Dzięki temu może zorganizować konkurs dla obecnych czytelników i zdobyć kolejnych.

Bez kredytu nie dałabym rady

Beata postanowiła iść za ciosem i założyć sklep z akcesoriami dla dzieci, który miał działać przy portalu. Ale skąd wziąć pieniądze na start? – Początkowo miałam wspólnika, który zadeklarował wsparcie finansowe. Niestety, musiał się wycofać ze współpracy. Wówczas przez długi czas było wielkie „nic”. Miałam wszystko gotowe: stronę sklepu, wycenę zakupu towaru, miałam już cenniki i ustalone rabaty z dostawcami, ale cały czas brakowało środków na start – mówi.

Szukała dodatkowych pieniędzy: – Na dotację z urzędu pracy nie miałam co liczyć, bo nie mogłam sobie pozwolić na rezygnację z etatu. Myślałam o pozyskaniu środków z funduszy europejskich, ale nabory były bardzo odległe, a ja chciałam wystartować przed świętami, bo to doskonały moment na otwarcie sklepu. Zdecydowałam się więc na zaciągnięcie kredytu w banku.

fot. Targi Rodzinne, redNET Media

Beata z ogromnym strachem podpisywała umowę w banku. Tłumaczyła sobie jednak, że jeśli teraz nie wystartuje, to dalsze czekanie nie będzie miało sensu, bo zdobycie środków nie jest łatwe. Wzięła 15 tys. zł dla początkujących przedsiębiorców w Idea Banku. – Niestety, nie wszyscy mają tyle szczęścia w życiu, żeby ot tak wyciągnąć z portfela parę tysięcy – podkreśla.

W towar zainwestowała około 6 tys. zł, a resztę zostawiła, żeby zabezpieczyć sobie na parę miesięcy wydatki związane z prowadzeniem działalności (m.in. księgową i ZUS). Jednak kredyt spędza jej sen z powiek. Sklep działa bowiem dopiero cztery miesiące, więc na razie trudno mówić o zarobkach, szczególnie przy konieczności spłaty rat kredytu. Beata wie jednak, że potrzeba roku lub dwóch lat, aby odnotować zyski. – Na szczęście wszystko nadganiam prowadzeniem Mamalandii – dodaje.

Wiedziałam, w co się pcham

Beata zdawała sobie sprawę, że wejście w branżę dziecięcą wiąże się z dużym ryzykiem. Wie również, że wszystkie duże portale parentingowe dość mocno wyprzedzają Mamalandię.

W dodatku serwis prowadzi zupełnie sama. – Jednak to właśnie wyróżnia mnie od konkurencji. Nie pytam ekspertów o zdanie, nie jestem ani pedagogiem, ani psychologiem, ani pediatrą. Zbieram informacje i wymieniam się swoimi doświadczeniami.  Zdaję sobie sprawę, że przede mną daleka droga do zdobycia dużej popularności, ale nie staram się na siłę do niej dążyć, bo wówczas Mamalandia stałaby się kolejnym, „oklepanym” serwisem – przekonuje.

Serwis Beaty nie jest jednak w sieci anonimowy. Mamalandia współpracuje m.in. z Targami Przedszkolaka, Niemowlaka, Małego Ucznia i Targami Rodzinnymi. Patronuje i wspiera Targi Moje Dziecko. Bierze udział w akcjach propagujących zdrowie i prawidłowe wychowywanie dzieci, takimi jak Pogromcy Zarazków, akcje UNICEF-u, akcja Świadomi Rodzice – Zdrowe Dzieci. Jako serwis obejmuje też patronatem książeczki dla dzieci – obecnie 6 tytułów Wydawnictwa Dreams.

Warsztaty zorganizowane przez markę Pudliszki

Dlaczego kobiety zakładają firmy? Z powodu macierzyństwa

Zdaniem Beaty macierzyństwo to jeden z głównym powodów, dla których kobiety decydują się na założenie firmy. Zyskują wówczas niezależność oraz możliwość spędzenia więcej czasu z dziećmi. Jednak nie ukrywa, że jej do całkowitej niezależności jeszcze trochę brakuje, bo w dalszym ciągu jest zatrudniona na etacie.

Poza tym firma to jej „trzecie dziecko” i dlatego tak bardzo zależy jej na rozwoju. Ma nadzieję, że w przyszłości rozwinie się na tyle, że będzie mogła zrezygnować z pracy na etacie. Jej marzeniem jest otwarcie sklepu stacjonarnego. 

– Pierwszy milion zarobił na kościach do gry

– Milioner, który dorobił się na puzzlach

– Od handlu koszulkami do milionów

Jeżeli jesteś kobietą przedsiębiorczą i prowadzisz własną firmę – napisz do nas! Zaprezentuj się w naszym cyklu i podziel się z czytelnikami swoim doświadczeniem.

Barbara Sielicka
Bankier.pl
[email protected]

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Bartek Juszczyk, Adweb.pl 16 lut 2013 (19:34)

Gratulacje i wypada życzyć powodzenia.