Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Prowadzi własną firmę i pracuje na etacie

Kiedy postanowiła założyć własną firmę, wiele osób nie znało jeszcze pojęcia e-book, a ona sama postawiła na księgowość. Mimo to, po paru latach zrezygnowała ze świadczenia usług księgowych i zajęła się stworzeniem wydawnictwa internetowego.

Źródło: iStockphoto/Thinkstock

Aneta Gonera pierwsze zakusy na własną firmę miała już w 1997 roku. Wówczas to założyła działalność świadcząc usługi księgowe i sekretarskie. Dziesięć lat później postanowiła zmienić profil swojej działalności. Przekształciła się na wydawnictwo internetowe, które wydaje e-booki osób mało znanych na rynku, najczęściej debiutantów.

Od chemii do wydawnictwa


Aneta Gonera

Kiedy pracując na etacie w branży zajmującej się handlem surowcami chemicznymi, Aneta oznajmiła najbliższym, że chce zająć się wydawaniem e-booków, niektórzy byli w lekkim szoku. Miała jednak wielkie wsparcie od swojego partnera. To utwierdziło ją w przekonaniu, że warto spróbować. W 2007 roku powstało więc Wirtualne Wydawnictwo Goneta. Jednocześnie Aneta zdecydowała się nie rezygnować z pracy etatowej.

W tamtym czasie za stworzenie strony internetowej dała 3 tys. zł i to był jej podstawowy wydatek. Następnie zaczęła poszukiwać polonistów i grafików, którzy będą chcieli z nią nawiązać współpracę. Początkowo korzystała ze znajomości przyjaciół. Z czasem osoby chętne do pracy same zaczęły do niej trafiać. Obecnie współpracuje z sześcioma polonistami, ośmioma grafikami i trzema recenzentami. Do tego dochodzi także administrator strony internetowej oraz firma konwertująca treści.

Kto sięga po e-booki?

Tematyka wydawanych przez Anetę e-booków jest różna. – Dorośli mogą wybierać między obyczajowymi, komediami, klasycznymi kryminałami po science-fiction i fantasy. Myślę, że tych ostatnich mam w tej chwili najwięcej, bo młodych ludzi intryguje ta tematyka i mogą puścić przy niej wodze swojej fantazji – opowiada. W swej ofercie ma także e-książki dedykowane najmłodszym.

Jednak wbrew pozorom, klientami Gonety są najczęściej ludzie w średnik wieku. Wydawałoby się, że nowinki techniczne to domena ludzi młodych, jednak zdaniem Anety oni nie są często zainteresowani czytaniem. – Czytanie jest domeną właśnie osób wieku średniego, ale ci w większości wolą papier. Na szczęście to się zmienia. Ludzie kalkulują i przekonują się do nowinek – zauważa.
 

Zyski? Przyjdą na pewno!

Koszt wyprodukowania jednego e-booka w zależności od jego objętości to dla Gonety koszt rzędu 500 – 1000 zł. – Co roku staram się wydawać około trzech, czterech e-booków miesięcznie. Jest ciężko, bo sprzedaży zadawalającej nadal nie ma, a przecież każdy oczekuje, że zdygitalizowane treści będą miały cenę na odpowiednio niskim poziomie, co przy jednostkowych sprzedażach nijak się ma do jakichkolwiek zarobków, że o zwrocie kosztów nie wspomnę. Żeby więc zacząć więcej zarabiać, staram się wydawać więcej książek. Nadal jednak finansuję swoją działalność z pensji otrzymywanej za pracę na etacie – opowiada Aneta.

Wyjaśnia, że jej dochodem są zyski ze sprzedaży pojedynczych plików, z których rozlicza się z autorami jako ich tantiemami od sprzedaży. Dlatego stara się podpisywać coraz więcej umów z różnymi księgarniami internetowymi, sprzedającymi treści elektroniczne. Z każdą taką księgarnią należy się oczywiście podzielić procentem od sprzedaży. – Te największe pobierają sobie pięćdziesięcioprocentową marżę od ceny netto – mówi Aneta.

Sprzedaże są na poziomie od kilku złotych (pojedyncze sztuki e-booków) do stu paru złotych miesięcznie. Wszystko zależy od wielkości księgarni i tego, jak bardzo popularna jest w środowisku czytelniczym oraz jak łatwo można pobierać pliki ze strony danej księgarni.

Zyski niewielkie to i konkurencja mała

Zdaniem Anety konkurencja jest mała, ponieważ zyski są niewielkie. Chodzi tu głównie o wydawnictwa, które zajmują się tylko treściami wirtualnymi. Oczywiście nie neguje, że są autorzy, którzy sami podejmują się sprzedaży własnych treści, ale podkreśla, że wydawnictwo jest od wydawania elektronicznych książek, a ich sprzedaż to zajęcie dla księgarni. 

Źródło: iStockphoto/Thinkstock

– Właściwie to dopiero od mniej więcej roku zauważam coraz większy ruch na rynku e-booków wśród tych większych wydawców. Jeśli tylko rynek zrobi się opłacalny lub okaże sie, że ktoś osiągnął sukces w tej branży, to i konkurencja się rozwinie. Obecnie to, co się dzieje na rynku nie przeraża mnie. Naprawdę jest niewielu, którzy poświęcają się na wydawanie książek nieznanych, niejednokrotnie debiutujących autorów, wiedząc, że osiągnięcia jakichkolwiek profitów z tego mogą się pojawić nawet za kilka lat – mówi Aneta.

Wydawnictwo to przyjazna branża

Zdaniem Anety porusza się ona w branży, w której każdy pomaga sobie nawzajem. – Jest wiele życzliwości wśród nas. Branża jest nowa i chyba dosyć skonsolidowana. Znam osobiście przedstawicieli niektórych księgarń, bo bywam na targach. Okazuje się, że nie jest to aż tak wielka rzesza ludzi. Znamy się wszyscy nawzajem i wszyscy, każdy w swoim zakresie i na swój sposób, promuje rynek e-booków wszędzie, gdzie się da. Wszystko odbywa się na zasadzie uczciwości i uprzejmości, mimo że jestem dużo starsza od tych wszystkich młodych i rzutkich ludzi, posiadających wiedzę informatyczną – podkreśla.


Źródło: iStockphoto/Thinkstock

Jest także przekonana o tym, że już niedługo rynek e-booków zacznie przeżywać swój renesans. Pojawia się bowiem coraz więcej urządzeń do odczytywania zdygitalizowanych treści, które z miesiąca na miesiąc tanieją. Ludzie podróżują i przywożą ze sobą nowinki techniczne. – Tak się też stało z czytnikiem amerykańskiej firmy Amazon typu Kindle. Nie wszystkie treści mogą się znaleźć w tej księgarni, a do tego muszą mieć odpowiednie oprogramowanie typu „mobi”. Ale polski rynek wydawniczo-księgarski zareagował bardzo szybko i w tej chwili większość księgarń proponuje przede wszystkim oprogramowanie e-booków z rozszerzeniem „mobi”. Czytniki obsługują oprogramowanie typu epub – wyjaśnia Aneta.

Wszystkie czynności związane z prowadzeniem wydawnictwa internetowego, Aneta wzięła na siebie. Dzieli więc swój czas między pracę na etacie, a pracą w wydawnictwie. Nie ukrywa, że w związku z tym brakuje jej czasu na zgłębianie się w nowości ze świata technologii, które mogłyby być jej przydatne. Mimo, że współpracuje z administratorem swojej strony, to brakuje jej wokół siebie życzliwych osób ze znajomością nowinek informatycznych, którzy mogliby pomóc jej ulepszyć działanie.

– Brakuje mi także fachowej pomocy prawnej, która jest niezbędna przy prowadzeniu takiego biznesu. Moje doraźne kontakty z prawnikami, specjalizującymi się w zakresie prawa autorskiego nie zadawalają mnie, ale obecnie muszą mi wystarczyć. Brakuje mi wiedzy technicznej i to, że nie mam żyłki bycia tzw. „gadżeciarzem”, który wyłapuje wszystkie nowinki i przekuwa do wykorzystania na własne potrzeby – dodaje.

Promocja to prawdziwa bolączka

Aby promować siebie i swoje produkty, Aneta wykorzystuje do tego pozycjonowanie oraz profil na Facebooku. Dodatkowo współpracuje z blogerami, którzy na swoich blogach umieszczają recenzje wydanych przez nią książek i łączą je z konkursami, w których można te książki wygrać. Do tego dochodzi promocja w księgarniach internetowych oraz na targach książki, czy to na tych fizycznych, czy wirtualnych.

W tym wszystkim Aneta nie zapomina, że najważniejsi są dla niej ludzie, którzy przyszli do niej z pełnym zaufaniem i powierzyli jej swoje prace. – Nie wolno zmarnować im tej szansy, nie wolno ich zawieść, żeby nie rezygnowali, żeby pisali dalej. Ciężko mi jest czasem komuś napisać, że dany tekst nie jest najwyższych lotów. Staram się to robić delikatnie, ale nie zawsze mi się udaje. Niektórzy, zwłaszcza młodzi, są bardzo pewni siebie. Według mnie za mało jeszcze przeczytali innych dzieł i nie nabrali dystansu do swojej twórczości, nie wyrobili sobie poprawności pisania – opowiada.

Ambitne plany na przyszłość

W swoich najbliższych planach Goneta ma przede wszystkim wydawać więcej i lepiej. Przebudowany zostanie także sklep internetowy przy wydawnictwie po to, aby był bardziej czytelny i wygodniejszy dla użytkowników. Aneta skończyła niedawno negocjacje w sprawie tzw. druku na żądanie i część jej e-booków od sierpnia będzie dostępna również w formie papierowej.

– Chciałabym także zacząć tłumaczyć obecnie posiadane książki na języki obce, rozwinąć się jeszcze w zakresie audiobooków, których kilka już posiadam, potem spróbować rozreklamować się w Europie, żeby przyciągnąć native speakerów w języku angielskim, niemieckim, rosyjskim i może jakimś skandynawskim, czyli wyjść z rynku polskiego bardziej do Europy. Znaleźć europejskie lub amerykańskie sklepy internetowe chętne do współpracy ze mną. Znaleźć dojście do Amazona i być na bieżąco z nowinkami technicznymi – mówi.
 
Z jej punktu widzenia, ludzie jeszcze niezbyt chętnie korzystają z e-booków, ale rynek się zmienia. Jest ogromna różnica między końcem roku 2009 a rokiem obecnym. Tempo rozwoju tego rynku: – e-booki, czytniki, tablety, stosowne oprogramowania – jest ogromne. A to stwarza jej szansę na zyski. 

– Niecodzienny pomysł dwójki absolwentów

– Stworzył serwis i sprzedał go Allegro

– Polak robi e-biznes w Wielkiej Brytanii

Zobacz, jakie pomysły na biznes mają kobiety!

Przeczytaj inne artykuły z cyklu

Jeżeli jesteś kobietą przedsiębiorczą i prowadzisz własną firmę – napisz do nas! Zaprezentuj się w naszym cyklu i podziel się z czytelnikami swoim doświadczeniem.

Barbara Sielicka
Bankier.pl
[email protected]

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.