Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Zarabiają miliony na domenach internetowych

Biznes na domenach zaczynali pod koniec lat 90-tych. Mało kto wówczas wierzył, że domeny mogą osiągnąć istotną wartość w przyszłości. – Wszyscy byli przekonani że to się po prostu nie opłaca – mówi Marcin Kuśmierz z home.pl. Dziś spółka obsługuje 1,2 mln domen a jej sprzedaż sięga 100 mln zł rocznie. 

O początkach biznesu domenowego, współpracy z NASK, sytuacji na rynku domen w Polsce oraz  jak uruchomić podobny biznes opowiada prezes spółki home.pl.

Rozmawia Grzegorz Marynowicz MamBiznes.pl. Proszę powiedzieć coś o genezie firmy home.pl. Dlaczego zdecydowaliście się na biznes w branży domen? Skąd pomysł na taką działalność?

Marcin Kuśmierz, home.pl: Pod koniec lat 90-tych rozpoczął się proces upowszechniania się dostępu do internetu, w Polsce głównie dzięki uruchomieniu przez Telekomunikację Polską specjalnego numeru dostępowego. Wolniej  od samego dostępu rozwijały się usług internetowe, jak choćby utrzymywanie serwisów www, domen czy poczty elektronicznej. Dostrzegliśmy niszę, która pozwalała zaoferować wysokiej jakości usługi dla małych firm, w przystępnych cenach. Wprowadzili na polski rynek kilka nowości m.in. automatyczny proces rejestracji usług, niski abonament roczny i okres testowy. To były wówczas rewolucyjne rozwiązania. Dodatkowo niezwykle konsekwentnie reinwestowali zarobione pieniądze w rozwój technologii, obsługę klienta i markę home.pl. To wystarczyło żeby rozwijać się szybciej od konkurentów.

Jak zatem wyglądały początki współpracy z NASK. Ile kosztowała wówczas rejestracja i przedłużanie domen?

Przez pierwsze 5 lat działalności bezpłatnie pomagaliśmy klientom rejestrować domeny bezpośrednio w NASK, zarabiając przy okazji na sprzedaży kont e-mail i hostingu. NASK uruchomił program partnerski a my dołączyliśmy do niego blisko rok później, bo dopiero wtedy można było zaoferować w pełni automatyczny proces rejestracji oraz przedłużania domen i dostępny przez cały tydzień. Partnerzy otrzymywali opusty od cen detalicznych NASK, w zależności od ilości rejestrowanych domen, sięgające nawet 50 procent.  Domeny niestety były bardzo drogie (.pl – 200 zł netto rocznie, .com.pl – 150 zł netto rocznie) co skutecznie ograniczało tempo rozwoju rynku. 

Czy wówczas była świadomość, że takie generyczne adresy jak zdrowie.pl, bank.pl, kredyty.pl mogą po latach przynieść ogromną stopę zwrotu? Czy firma Home.pl ma jakieś ciekawe adresy na własność?

Mało kto wierzył wtedy że domeny mogą osiągnąć istotną wartość w przyszłości. Co prawda pojawili się pierwsi „inwestorzy domenowi” ale użytkownicy internetu do  rejestracji podchodzili raczej z pewną ostrożnością. Ceny rejestracji i utrzymania domen były na relatywnie wysokim poziomie że więc masowych rejestracji było mało. Wszyscy byli przekonani że to się po prostu nie opłaca. Świadomość dotycząca rozwoju rynku domen była bardzo ograniczona, wystarczy powiedzieć że pierwszych latach większość domen firmowych miało rozszerzenia .com.pl, moda na domenę .pl przyszła znacznie później. W portfelu home.pl jest kilka domenowych perełek np. podatki.pl, zakupy.pl, start.pl. Mamy kilka scenariuszy jak efektywnie wykorzystać je w przyszłości. 
 
Jakie to były czasy dla biznesu domenowego? Jakie trudności napotykaliście? A może to było przysłowiowe „Eldorado”?

W pierwszych latach domeny były tylko dodatkiem do hostingu. Żaden z dostawców usług internetowych nie inwestował w ten segment rynku z prostej przyczyny – nie można było na tym zarobić a dodatkowo rejestracja była trudna i czasochłonna. Należało wypełnić papierowy wniosek, uzasadnić powód rejestracji domeny i wysłać go faksem do NASK. Kilka dni później, przy odrobinie szczęścia, stawało się dysponentem domeny.

Rozwój rynku na pewno przyśpieszył kiedy NASK uruchomił program partnerski a następnie obniżył koszt rejestracji dla nowych domen. Umożliwiło to partnerom, takim jak home.pl, częściowo subsydiować usługi, zaoferować je w pierwszym roku nawet za darmo i zarabiać na odnowieniach. Spowodowało to lawinowy wzrost ilości zarejestrowanych domen i zainteresowanie usługami zupełnie nowej grupy klientów. Teraz rejestracja domeny to zawsze pierwszy krok obecności firmy w internecie – od tego się zaczyna.

Jaki jest obraz polskiego rynku domen? Ile wynosi jego wartość? Ile z tego rynku posiada home.pl? Ile firm w Polsce zajmuje się rejestracją domen?

Na polskim rynku funkcjonuje ok. 3 mln domen, z czego ok. 80 proc. to domeny polskie a reszta podzielona jest między domeny globalne, europejską i krajowe zagraniczne.  W ostatnim roku pojawiło ponad 500 nowych typów domen tzw. nTLD, które rozpoczynają szturm na rynek. Umożliwiają lepsze dopasowanie domeny do rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej lub regionu. Można zarejestrować nową domenę z końcówką .marketing ale też .berlin. Wybór jest szeroki jak nigdy ale liczba dostępnych nazw do rejestracji wciąż ogromna. nTLD będą sukcesywnie zdobywać rynek, jestem przekonany o ich sukcesie, choć nie stanie się to na pewno w ciągu kilku lat.  

W Polsce kilkaset firm zajmuje się rejestracją domen, z czego realny wpływ na rynek ma maksymalnie 10. Nasz udział w rynku domen, wliczając spółki zależne, wynosi ok. 40 proc., wartościowo to kilka procent więcej. W hostingu mamy aż 60 proc. tortu. Wartość naszej sprzedaży to ok. 100 mln złotych a rośnie on w tempie kilku procent rocznie. 

Jakie warunki trzeba spełnić, by zostać rejestratorem domen? Jak uruchomić taki biznes?

Rynek jest otwarty i nie jest regulowany – rejestratorem może stać się każdy podmiot gospodarczy który zawrze umowę lub porozumienie z rejestrem (np. NASK lub Eurid) i zrealizuje techniczne połączenie z jego systemem. Warto pamiętać że zdecydowana większość rejestrów umożliwia rejestrację i inne operacje na domenach w oparciu o przedpłaty. Rejestrator domen musi więc utrzymywać dodatnie saldo środków w rejestrze – w innym przypadku nie będzie w stanie obsługiwać domen swoich klientów. 

Porozmawiajmy trochę o liczbach. Ile domen obecnie obsługujecie? Ilu macie klientów? Ile domen posiada Wasz największy klient?

Obecnie utrzymujemy ponad 1,2 mln domen, z czego ok. 75 proc. domen stanowią domeny polskie. Pozostała część podzielona jest między domeny globalne, europejską lub krajowe zagraniczne. Każdy z segmentów szybko się rozwija, największą dynamikę wzrostu mają nTLD ale startują z niskiego poziomu. Baza naszych klientów jest rozproszona, nie mamy w niej podmiotów, które utrzymują duży portfel domen. Jesteśmy skupieni na obsłudze mikro i małych firm a te zwykle mają kilka lub kilkanaście domen.  

Prowadzicie także giełdę domen. Ile adresów udało się w ten sposób sprzedać. Jaka domena osiągnęła największą wartość i jaka to była kwota?

Na giełdzie zostało sprzedanych już ponad 70 tys. domen. Najdroższa domena została sprzedana za 60 tys. złotych, jednak gros transakcji nie przekracza 1 tys. złotych. Oferta naszej giełdy skierowana jest przede wszystkim do małych firm a te szukają okazji do nabycia atrakcyjnych domen w relatywnie niskich cenach. Transakcje o dużej wartości związane są z nazwami generycznymi lub znakami towarowymi.

Jako prezes spółki zapewne ma Pan obserwacje dotyczące warunków prowadzenia biznesu w Polsce? Jakich zmian by Pan oczekiwał? Czego potrzebują Polscy przedsiębiorcy ze strony państwa? Zamiana prawa, przepisów, systemu podatkowego, obniżenie kosztów pracy?

Brakuje strategii rozwoju dla gospodarki, w szczególności związanej z nowymi technologiami. Za tym powinny pójść programy wspierające rozwój innowacyjności i ekspansję zagraniczną polskich firm. Widać to niestety na poziomie kraju, widać to na poziomie regionów i miast. Przeważają działania taktyczne, związane z doraźnym rozwiązywaniem problemów. To może ograniczać rozwój i konkurencyjność polskiej gospodarki w erze cyfrowej. 

Moje doświadczenia związane z prowadzeniem biznesu w Polsce są pozytywne. Nie przyłączam się do chóru krytyków którzy wiecznie utyskują na skomplikowany system podatkowy, wysokie koszty pracy czy obowiązujące prawo. Zawsze może być lepiej ale naprawdę nie jest źle. Narzekanie na prowadzenie biznesu w Polsce bierze się głównie z nieznajomości systemów obowiązujących w innych krajach i realnego punktu odniesienia. 

Gdyby mógł Pan cofnąć czas co zrobiłby Pan inaczej w swoim biznesie?

Zdecydowanie postawiłbym na przyśpieszenie rozwoju, na przygotowanie ekspansji zagranicznej. Mam świetnych współpracowników, dobrą technologię, klarowną wizję gdzie i kim chcemy być za kilka lat. Jesteśmy w stanie konkurować z najlepszymi w naszej branży – firmami ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Ich potencjał ekonomiczny jest większy, ale my możemy być bliżej klientów, szybciej reagować na ich potrzeby i tak wygrywać walkę rynek. 

Co mógłby Pan poradzić osobom, które myślą o własnym biznesie?

Trzeba wykreować i pielęgnować pasję bo to ona powinna być głównym motorem napędowym biznesu. Nie wolno zapominać że dobry pomysł i początkowy zapał to za mało żeby odnieść sukces. Potrzebny jest plan rozwoju, budżet i podstawowa wiedza jak prowadzić działalności gospodarczą. Większość biznesów nie udaje się bo młodym menedżerom brakuje wiedzy o biznesie a nie wiedzą gdzie jej szukać lub wstydzą przyznać się do luk w swoich kompetencjach.

Dziękuję za rozmowę

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Stefan 11 lip 2015 (08:58)

Jak facet może doradać o własnym biznesie, kiedy się go właśnie pozbył i to za niewielkie pieniądze (połowa rynku dużego kraju europejskiego za nędzne kilkaset milionów). Druga rzecz - pogrobowcy III Rzeszy będą mieli dostęp do kont mailowych - w ilości hurtowej.