Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Zaczynali od zera z domeną i hostingiem: historia Kotlet.tv

Udowadniamy, że kulinaria w Internecie da się robić z rozmachem i traktować jako produkt premium. Nikt nie ma tylu autorskich filmów kulinarnych co my, ale mimo to cały czas podnosimy poprzeczkę – mówi Michał Stępień, współwłaściciel kulinarnego bloga Kotlet.tv. Serwis powstał z potrzeby chwili i był przez początkowy okres prowadzony w zasadzie przy zerowym budżecie.

Rozmawia Grzegorz Marynowicz: Jaka jest geneza serwisu Kotlet.tv? 

Kotlet.tv wystartował w 2009 r. jako hobbystyczny blog założony przez nas (małżeństwo Paulinę i Michała Stępniów) po to, aby mieć gdzie spisywać pomysły na najsmaczniejsze obiady, które zabieraliśmy wówczas ze sobą z domu do pracy. Dość szybko Kotlet.tv rozrósł się z małego bloga, który czytali tylko nasi znajomi, do rozmiarów niemałego serwisu internetowego ze sporym potencjałem biznesowym.

Ile czasu trwała realizacja pomysłu i ile środków to pochłonęło?

Blog powstał z potrzeby chwili i był przez początkowy okres prowadzony w zasadzie przy zerowym budżecie, jedyne wydatki to był zakup domeny internetowej i podstawowego hostingu. Formuła na jego prowadzenie, która została wymyślona spontanicznie na samym początku, czyli że każdy przepis jest pokazany także w formie wideo, sprawdza się do dzisiaj.

Serwis jest darmowy, na czym więc zarabiacie?

Na reklamach. Kotlet.tv to blog o zasięgu topowego serwisu kulinarnego, dużą rolę odgrywa więc tutaj reklama displayowa oraz udział w programie partnerskim YouTube’a. Do tego dochodzą akcje partnerskie z dużymi brandami, które traktujemy jako produkt premium.

Czy dotknął Was kryzys na rynku reklamowym?

Nie, wprost przeciwnie. Reklamodawcy chcą z roku na rok przeznaczać coraz większe budżety na Kotlet.tv.

Czy możesz powiedzieć coś o statystykach serwisu?

W styczniu, który tradycyjnie uchodzi w kulinariach za najsłabszy miesiąc w roku, Kotlet.tv odnotował 816 tys. UU i 3,2 mln odsłon (dane za Google Analytics). Do tego dochodzi łącznie ponad 900 tys. wyświetleń filmów Kotlet.tv na naszej stronie i w serwisie YouTube.

Jakimi metodami promujecie serwis i jakie są z Pana doświadczenia najskuteczniejsze?

Kotlet.tv jest na tyle duży, że sam w sobie jest dobrym kanałem promocji. Bardzo pomaga nam jednak obecność w mediach społecznościowych, z których każde pełni jednak trochę inną rolę. Facebook generuje sporą liczbę przejść na stronę i angażuje społeczność, natomiast YouTube świetnie sprawdza się w budowaniu marki i docieraniu do nowych odbiorców.

Czy Twoim  zdaniem typowy serwis dostarczający treści to trudny biznes? 

Bardzo trudny, szczególnie w Polsce. Uważam, że w sytuacji gdy treść jest tania i jest jej w nadmiarze, trzeba walczyć stawiając na wyraziste osobistości lub sięgając po wideo. A najlepiej łącząc te dwie rzeczy.

W internecie jest bardzo dużo projektów kulinarnych. Czym wyróżniacie się na tle konkurencji?

Udowadniamy, że kulinaria w Internecie da się robić z rozmachem i traktować jako produkt premium. Nikt nie ma tylu autorskich filmów kulinarnych co my, ale mimo to cały czas podnosimy poprzeczkę. Od kilku miesięcy zapraszamy do gotowania wraz z Pauliną przed kamerą Kotlet.tv wspaniałych gości. Są to najwybitniejsi kucharze, jak Kurt Scheller czy Artur Grajber, szef kuchni hotelu Sheraton Warsaw. Do niedawna na takie projekty mogła porywać się tylko telewizja. Tymczasem my nasze przepisy publikujemy na stronie Kotlet.tv i w YouTubie, co spotyka się z ogromnym entuzjazmem tych osób.

Dzięki temu podejściu Kotlet.tv mając ok. 2 tys. przepisów kulinarnych udanie konkuruje z serwisami, które tych przepisów mają wielokrotnie więcej.

Czy nie myśleliście o sprzedaży serwisu? Zgłaszali się chętni?

Byli chętni na kupno, jak i na inwestycje. Konsekwentnie odmawiamy.

Gdybyś mógł cofnąć czas co zrobiłbyś inaczej?

Łatwo było w ostatnich kilku latach przeoczyć moment, gdy YouTube zmienił się z serwisu z filmami poradnikowymi w nieprzerwane internetowe show. Działamy na YouTubie od 2009 r. i na szczęście nie przegapiliśmy tych zmian, ale jestem ciekaw, czy dałoby się wyprzedzić ten trend.

Co możesz poradzić osobom, które myślą o biznesie w sieci? Jakich błędów się wystrzegać?

Biznes w sieci to szerokie pojęcie. Mogę mówić o wydawaniu treści oraz internetowym wideo. Tutaj łatwo popełnić błąd na starcie i przeinwestować w sprzęt i promocję, zamiast poświęcić czas na dopracowanie pomysłu. 

– SprzedamByka.pl: znaleźli niszę w internecie

– Listonic.pl, czyli pomysł rozwijany po godzinach pracy

– Carpooling.pl, czyli studencki pomysł podbija świat

– Na pomysł wpadli rozwijając Świstak.pl

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
uberet 8 lis 2017 (16:10)

Tak się zaczyna przecież zdecydowana większość biznesów internetowych.
Domena i hosting to śmieszne grosze, taki pakiet w Hekko ogarnia się za kilkadziesiąt złotych.
Nie ma powodów do tego, żeby kombinować z innymi usługami.
Łatwo można testować