Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Stworzył „Dropboxa dla wydarzeń sportowych”. Na jego serwisie dodano już 200 tys. zdjęć

Wszyscy użytkownicy dodali na naszym serwsie łącznie ponad 200 000 zdjęć. Są wydarzenia, do których fotografowie dodają po kilkaset zdjęć, ale są również takie, w przypadku których licznik sięga kilku tysięcy fotografii dodanych przez jednego użytkownika. Najwięcej fotografii dodawanych jest po zawodach biegowych i rowerowych. Na serwisie mamy zdjęcia z takich imprez jak Runmageddon, Orlen Warsaw Marathon, ale także z meczów piłki siatkowej, ręcznej, nożnej czy hokeja na lodzie mówi Bartłomiej Kowalski, założyciel start-upu FitFot.pl.

Grzegorz Marynowicz: Czy zanim uruchomiłeś Fitfot.pl zajmowałeś się fotografią? Byłeś jakoś związany z tą branżą?

Bartłomiej Kowalski, Fitfot.pl: W moim przypadku związki ze sportem, jak i fotografią są na podobnym poziomie. Mam czasem wrażenie, że nieco poza moją świadomością rozwijam obie pasje równolegle. 🙂 Pierwszy kurs fotograficzny ukończyłem jeszcze w podstawówce, ale nic większego za tym nie poszło. Jedyny efekt był taki, że przez kilka lat robiłem zdjęcia dla siebie i sam je wywoływałem.

Po studiach, pracowałem jako dziennikarz branżowy zajmujący się głównie rolnictwem, maszynami, a z czasem motoryzacją. Fotografia w tamtym okresie była ważnym dla mnie dodatkiem, ale jednak wciąż tylko dodatkiem. Wszystko zmieniło się w 2011 roku. Założyliśmy wówczas z grupą kolegów sportowy klub motocyklowy. Od tego momentu bardziej aktywnie związałem się ze sportem, a nawet organizacją zawodów. Wtedy też zacząłem robić znacznie więcej zdjęć. Przez kilka lat byłem takim… klubowym fotografem. Dzisiaj, kiedy moje życie zawodowe od lat związane jest z tworzeniem rozmaitych obrazkowych treści, mam za sobą również komercyjne realizacje fotograficzne, ale chyba wciąż nie określiłbym się mianem fotografa. 🙂

Czym jest platforma Fitfot.pl? Jak to działa krok po kroku? Kiedy w Twojej głowie zakiełkowała idea takiego projektu?

Zalążkiem idei Fitfota była właśnie potrzeba, która pojawiła się w czasach wspomnianego klubu motocyklowego. Przez dwa lata systematycznie pojawiałem się na starcie zawodów enduro i motocyklowego cross country. Jak nie z motocyklem, to właśnie z aparatem. Robiłem setki zdjęć wszystkim zawodnikom. Problem polegał na tym, że nie miałem jak podzielić się z nimi zdjęciami. Z drugiej strony, jak Nikona zamieniałem na Hondę, to mimo iż zawsze na trasie znalazł się ktoś z aparatem, to własnych zdjęć z zawodów mam może kilka. W pierwszej wersji Fitfot miał po prostu rozwiązywać oba problemy. Jednak w zasadzie od razu pomysłem podzieliłem się z Bartkiem Majkowskim, z którym od lat współpracuję nad wieloma projektami oraz z Krzyśkiem Zmorzyńskim, z którym wcześniej pracowałem nad dwoma serwisami internetowymi. Bardzo szybko skromna idea przerodziła się w konkretny projekt będący efektem wysiłku całej trójki.

Fitfot dzisiaj to po prostu “najlepsze miejsce na zdjęcia sportowe” 🙂 A odstawiając slogany na bok, nasz serwis umożliwia przechowywanie i wymianę zdjęć z wydarzeń sportowych między zainteresowanymi. Nominalnie z jednej strony mieli być fotografowie – amatorzy i profesjonaliści, a z drugiej osoby fotografowane. Dzisiaj do tej pierwszej grupy dołączają organizatorzy wydarzeń, marketerzy, agencje eventowe, a nawet związki i kluby sportowe. Oprócz fotografii z konkretnej imprezy można bowiem dodać zdjęcia z treningów, obozów czy zgrupowań.

Technicznie korzystanie z Fitfota wygląda w ten sposób, że po rejestracji fotograf lub instytucja posiadająca prawa do dysponowania zdjęciami dodaje zdjęcia do serwisu. Następnie wystarczy podjąć decyzję, czy zdjęcia mają być oferowane bezpłatnie czy będą sprzedawane. Od tego momentu fotografie są dostępne na fitfot.pl, a użytkownicy mogą je wygodnie pobierać (nawet bez rejestracji w serwisie) – po wykonaniu kilku prostych kroków otrzymują link do wybranych zdjęć w pełnej rozdzielczości na swoją skrzynkę mailową.

Wszystkie zdjęcia na Fitfocie są przypisane do konkretnej dyscypliny sportowej, wydarzenia i jego edycji, miejsca oraz oczywiście daty. Dzięki temu wyniki wyszukiwania można filtrować na kilka sposobów. Istnieje również możliwość oznaczania zdjęć po numerach z jakimi zawodnicy startowali w danej imprezie.

Prowadzisz ciekawy biznes i chciałbyś o tym opowiedzieć? Napisz na [email protected]. Opiszemy Twoją historię!

Ile czasu minęło od pomysłu do realizacji? Zainwestowałeś swoje środki? Ile tego było i na co poszło?

Chcieliśmy podejść do założenia Fitfota modelowo. Wszyscy trzej chłonęliśmy mnóstwo wiedzy związanej z budowaniem internetowych start-up’ów. A był to czas, gdzie motywacji w postaci zrealizowanych, funkcjonujących projektów było całkiem sporo. Dlatego uznaliśmy, że najpierw zbudujemy narzędzie, a dopiero po tym postaramy się znaleźć inwestora. Mieliśmy już doświadczenia z VC i czuliśmy, że to najlepsza droga. Ten pierwszy etap budowy serwisu zajął nam około 1,5 roku. W różnych momentach nad Fitfotem pracowało wówczas od 3 do 6 osób.

Fitfot w sieci pojawił się pod koniec sierpnia 2016 roku. Kilka miesięcy później niż planowaliśmy, ale fakt ten przyćmiła pierwsza transakcja, która odbyła się… w trakcie pierwszych 24 godzin od uruchomienia serwisu. I to płatna transakcja! Mieliśmy uczucie, że idziemy w dobrym kierunku. Niedługo później spotkaliśmy się z Mariuszem Gralewskim, autorem GoldenLine, czy ZnanegoLekarza. Zaryzykuję stwierdzenie, że było to w pewnym sensie spotkanie przełomowe. Zmieniliśmy wówczas kierunek myślenia. Zdecydowaliśmy, że naszym celem na rok 2017 nie będzie poszukiwanie inwestora, a przeprowadzenie szerokich testów użyteczności serwisu. Chcieliśmy w najlepszy możliwy sposób dostosować Fitfota do potrzeb użytkowników.

Zainwestowaliśmy w Fitfota dużo czasu, wiedzy, pracy wielu osób i oczywiście pieniędzy. Odbyliśmy naprawdę sporo wyjazdów – fotograficznych i nie tylko, przeprowadziliśmy dziesiątki rozmów i spotkań. Wszystko po to, aby lepiej poznać odbiorców, potencjalnych klientów i dostosować do nich Fitfota.

Co było największym problemem na początku? Jak docierałeś do pierwszych użytkowników? Jak przekonywałeś pierwszych zainteresowanych?

To jest dobre pytanie. Tak jak wspomniałem wcześniej Fitfot z założenia ma dwa rodzaje użytkowników. Tych, którzy robią/udostępniają zdjęcia oraz tych, którzy je pobierają i kupują. O ile nie było kłopotu z użytkownikami z tej drugiej grupy, o tyle kontakt z fotografami bywał różny. Część z nich reagowała entuzjastycznie. Inni jednak nie byli przekonani do naszego pomysłu. Przy czym każdy miał inne przemyślenia. Zawodowi fotografowie zwracali uwagę na to, że ich praca jest na Fitfocie bezpieczna i zarazem dostępna do oglądania. Jednak z drugiej zdarzały się np. głosy, że wycena zdjęć na poziomie kilku czy kilkunastu złotych jest zaniżona. Oczywiście każdy udostępniający zdjęcia sam decyduje o cenach, ale my zawsze podpowiadamy, które zdjęcia, z jakich imprez są chętniej pobierane przez użytkowników, a które mniej.

Na czym polega model biznesowy Fitfot.pl? Jak pozyskujesz klientów?

Początkowo nastawieni byliśmy jedynie na pobieranie prowizji od każdej płatnej transakcji. Zaznaczę, że zdjęcia umieszczane za darmo są w 100% dostępne za darmo, a ich udostępnianie nie wiąże się z żadnymi kosztami. Każdy z zarejestrowanych użytkowników ma do dyspozycji za darmo 20 GB przestrzeni dyskowej na zdjęcia. Nie limitujemy w żaden sposób liczby dodawanych zdjęć z wydarzeń, a pojedynczy plik ze zdjęciem może mieć aż 7 MB. Istnieje zatem możliwość sprzedawania/udostępniania prac w bardzo wysokiej jakości.

W ubiegłym roku przetestowaliśmy kilka różnych rozwiązań, które wzbogaciłyby nasz model biznesowy. Wiemy, że potrzeby marketerów, organizatorów czy agencji są nieco inne niż fotografów. Nie jest tajemnicą także, że inne potrzeby ma fotograf-pasjonat, a inne osoba, dla której fotografia jest sposobem na życie. Właśnie dlatego oferta naszego serwisu ulegnie niebawem poszerzeniu o rozwiązania płatne. W efekcie użytkownicy będą mieli więcej miejsca na zdjęcia oraz znacznie więcej możliwości związanych z zastosowaniem własnej identyfikacji wizualnej. Pojawią się także nowe formy obecności w serwisie. A i na tym nie koniec.

Udostępnianie plików oferują narzędzia Google czy Dropbox. Czym Fitfot.pl różni się od tych narzędzi i co dajecie użytkownikowi?

Zgadza się, zarówno Google i Dropbox umożliwiają udostępnianie zdjęć. Mocną pozycję wśród użytkowników ma również Facebook. Fitfot jest stworzony z myślą o zdjęciach z wydarzeń sportowych. Mamy jasny i logiczny system katalogowania obejmujący wszystkie dyscypliny sportowe oraz rodzaje wydarzeń.

W przeciwieństwie do trzech wcześniej wspomnianych rozwiązań, na Fitfocie udostępniający ma pełną kontrolę nad tym, co dzieje się z jego zdjęciami. Prawa autorskie są zabezpieczone, a dodawane zdjęcia nie są w żaden sposób kompresowane. W przypadku dwóch ostatnich funkcjonalności najgorzej wypada Facebook. Do tego Fitfot ma wyszukiwarkę wydarzeń sportowych oraz możliwość wyszukiwania zdjęć po numerach, co znacząco ułatwia uczestnikom odnalezienie siebie lub znajomych na zdjęciach. Za darmo dajemy znacznie więcej przestrzeni niż Dropbox, więcej nawet niż Google Drive, a w przeciwieństwie do Facebooka nie zmniejszamy zdjęć.

Ile zdjęć użytkownicy dodali do tej pory?

Wszyscy użytkownicy dodali łącznie ponad 200 000 zdjęć. Są wydarzenia do których fotografowie dodają po kilkaset zdjęć, ale są również takie, w przypadku których licznik sięga kilku tysięcy fotografii dodanych przez jednego użytkownika. Najwięcej fotografii dodawanych jest po zawodach biegowych i rowerowych. Natomiast Fitfot z założenia jest narzędziem przystosowanym do wszystkich dyscyplin sportowych.

Pochwal się proszę jakich klientów masz w swoim portfolio? Kto korzystał z platformy? Jakie wydarzenia, eventy można znaleźć na Twojej platformie?

Z Fitfota korzysta wielu fotografów, od amatorów poczynając, na profesjonalistach kończąc. To grono cały czas się zwiększa, a każdy z jego przedstawicieli korzysta z Fitfota w najlepszy dla siebie sposób. Na fitfot.pl pojawiały się już zdjęcia z największych polskich maratonów i biegów przeszkodowych, jak Runmageddon, Orlen Warsaw Marathon czy seria City Trail. Jest kilkadziesiąt galerii z zawodów rowerowych. Przy czym mowa nie tylko o popularnych maratonach MTB, jak Poland Bike, czy Cyklokarpaty, ale także o wydarzeniach skupionych wokół kolarstwa grawitacyjnego, jak Joy Ride Bike Festival, czy Diverse Downhill Contest. Oprócz tego w serwisie pojawiło się wiele zdjęć z imprez o randze Mistrzostw i Pucharu Polski w różnych dyscyplinach. Są przykładowo zdjęcia z meczów piłki siatkowej, ręcznej, czy nożnej, hokeja na lodzie itp. Nie brakuje też zdjęć motoryzacyjnych. A ostatnio pojawiły się nawet foty z zawodów w kajakarstwie.

Wśród osób pobierających/kupujących zdjęcia znalazły się osobistości szerzej znane. Zresztą nasza znajomość z Grzegorzem Kitą zaczęła się od zdjęciowej transakcji na Fitfocie 🙂 Jedną z tegorocznych innowacji w naszym serwisie jest dostosowanie i udostępnienie Fitfota dla podmiotów biznesowych – organizatorów wydarzeń, marketerów, agencji eventowych. Pierwsze efekty nowej strategii już są. Konto w serwisie założył Polski Związek Bobslei i Skeletonu czy firma Eagle Sport organizująca turnieje siatkarskie i charytatywne.

Niedawno w Twój biznes zainwestował właśnie wspomniany Grzegorz Kita. Skąd taka współpraca? Chodziło bardziej o finansowanie czy pozyskanie know how i kontaktów Grzegorza?

W momencie, kiedy uznaliśmy, że czas otworzyć się w większym stopniu z Fitfotem na współpracę, doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy osoby czy też instytucji, które mają doświadczenie w organizacji wydarzeń sportowych oraz lepiej od nas znają branżę sportową. Dlatego, odpowiadając wprost – znacznie ważniejsze były dla nas kontakty i wspomniane doświadczenie, niż finanse. Co więcej, już podczas pierwszego spotkania Grzegorz Kita wyraził autentyczne zainteresowanie projektem. Po kilku chwilach rozmowy w pełni rozumiał jak działamy i, co równie ważne, miał oczywiście swoje przemyślenia odnośnie do tego, jak możemy działać w przyszłości.

Co sobie obiecujesz po tej inwestycji? Jakie cele wspólnie zakładacie?

Najważniejszy cel, to zbudowanie świadomości istnienia Fitfota wśród firm i instytucji związanych z organizacją imprez sportowych. Zakładamy, że w krótkim czasie chcielibyśmy pozyskać do współpracy kilku liczących się graczy w dziedzinie marketingu sportowego. Cel długofalowy to oczywiście osadzenie Fitfota w top of mind organizatorów i marketerów związanych z marketingiem sportowym. Zależy nam, żeby Fitfot stał się dla nich narzędziem pierwszego wyboru do udostępniania zdjęć (zamiast lub obok ww. kanałów dystrybucji), realizacji akcji brandingowych związanych z tak atrakcyjnym nośnikiem emocji, jakim są zdjęcia sportowe i innych akcji o charakterze wizerunkowym.

Z perspektywy czasu coś zrobiłbyś inaczej ze swoim projektem? Jakich błędów unikał?

To zdecydowanie najtrudniejsze pytanie 🙂 Chyba starałbym się skrócić tę fazę testową, która poprzedzała nawiązanie współpracy z Grzegorzem Kitą. Starałbym się szybciej przechodzić od punktu a do b. Sądzę, że obecny etap rozwoju Fitfota 2.0, mógłby dzięki temu nastąpić nieco wcześniej. Ale z drugiej strony tworzenie eksperymentów i dopasowywanie produktu do oczekiwań rynku/użytkowników to nieodłączny element budowy start-up’u – nigdy do końca nie wiadomo, kiedy kończy się testowanie, a zaczyna skalowanie 😉

Co możesz poradzić osobom, które dopiero myślą o własnym start-upie?

Przede wszystkim, aby nie wyzbywały się ułańskiej fantazji na rzecz finansowych kalkulacji i zimnych założeń. Ważne jest jednak połączenie początkowej idei, ducha projektu z otaczającą nas rzeczywistością. Bardzo istotne jest wypuszczenie produktu na rynek we wczesnej fazie jego rozwoju i modyfikowanie go w czasie rzeczywistym na podstawie rzeczowych opinii użytkowników – żadne nasze wyobrażenia (ani nawet badania ankietowe) nie przetrwają zderzenia produktu z “żywym” odbiorcą. Takie feedbacki są bezcenne i mogą zaoszczędzić dużo czasu (i pieniędzy) zmarnowanych na pracę “w ukryciu”. Kluczowym elementem całej układanki są zawsze wartościowi ludzie, którymi się otaczamy oraz wspólnicy, z którymi budowanie nowych rzeczy jest pasjonujące, a z drugiej strony bardzo merytoryczne i korzystne dla wszystkich.

Przeczytaj także na MamBiznes.pl

Grzegorz Marynowicz

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.