Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Ona wie jak zarabiać na angielskich…

Moja historia może pomóc niejednej młodej mamie w podjęciu ryzyka i otworzeniu własnej firmy. Jestem przykładem tego, że warto czasami pójść pod prąd – tak ponad rok temu pisała do nas Irena Soroka, która uruchomiła pierwszy w Polsce Party bus.

Nie zważając na niezadowolenie męża, Irena ponad 4 lata temu wzięła kredyt, aby kupić i sprowadzić do Polski dwa angielskie autobusy, a następnie przerobić je na jeżdżące place zabaw dla dzieci. Nie ukrywa, że na początku było bardzo trudno zorganizować to przedsięwzięcie. Jej jednak się udało.

Historię Ireny w cyklu „Kobiecy pomysł na biznes” opisywaliśmy w czerwcu ubiegłego roku. W związku z tym, że nadal jest to jedna z najchętniej czytanych historii biznesowych w cyklu, postanowiliśmy ponownie odwiedzić właścicielkę Party busów.

Barbara Sielicka: Historia Twojego biznesu pojawiła się w serwisie Bankier.pl ponad rok temu. Jakie zmiany przez ten czas nastąpiły w Twojej firmie?

Irena Soroka: Przede wszystkim zaczęłam być dostrzegana w mediach. Po ukazaniu się wywiadu ze mną w Bankier.pl zostałam zaproszona do programu „Pytanie na śniadanie” w TVP2, a następnie do zaprezentowania się w miesięczniku „Claudia”. To była dla mojej firmy bardzo duża reklama, co przyczyniło się do większej rozpoznawalności na rynku. Prawda jest taka, że gdybym miała zapłacić za taką promocję, byłoby to niemożliwe.

Obecnie najczęściej wynajmujemy Party busa do przedszkoli. Zwiększyła się też nasza współpraca z ośrodkami kultury. Dzięki Pawłowi Twardoch i Agnieszce Krawczykowskiej udało się nam nawet zainicjować projekt „Centrum Kultury na kółkach”. W związku z tym odwiedzamy naszymi autobusami liczne wsie i organizujemy zajęcia kulturalne i rozwojowe dla najmłodszych.

Czy był to trudny rok dla Twojej firmy, biorąc pod uwagę szalejący kryzys?

Obecny rok dla wszystkich był ciężki. Mieszkam na Białołęce. Ostatnio na spacerze zauważyłam, że w promieniu 4 kilometrów zamknęło się 5 różnych sklepów. Pracujemy i staramy się, ale oczywiście nie mam do końca gwarancji dobrego jutra. Ostatni rok był w miarę stabilny i nie różnił się znacznie od poprzednich lat, co uważam za duży sukces w dobie kryzysu.

Czy w tym okresie starałaś się o jakąś dotację na rozwój firmy?

By starać się o dotację, trzeba zmierzyć się z ogromną biurokracją, czego nie cierpię. Wbrew pozorom i powszechnej opinii nie jest łatwo pozyskać dotację dla małej firmy. Oczywiście są firmy, które zajmują się pomocą w uzyskaniu dotacji, ale dla przecież bardziej opłacalny jest większy przedsiębiorca.

Jak się sprawują angielskie autobusy? Czy nabyłaś nowe?

Oj, jeżdżą bardzo dobrze!! Oby tak dalej. Nowych autobusów w tym roku nie planuję kupić, bo musimy przeczekać kryzys. W przyszłości nie wykluczam jednak powiększenia obsady Party busów.

Jaki stosunek do Twojej firmy ma teraz Twój małżonek? Czy po czasie uważa, że jednak dobrze się stało, że wzięłaś ten kredyt i założyłaś firmę?

Na szczęście kredyt się już spłacił, a mąż… już dawno przekonał się do mojego biznesu i teraz często mi pomaga. Jest tzw. złotą rączką, czyli dla mnie wielką pomocą, szczególnie w sprawach technicznych. Nie mogę przy okazji nie wspomnieć Andrzeja Dobrzynieckiego z zaprzyjaźnionego warsztatu samochodowego, który jest nieoceniony w naprawach naszych angielskich autobusów.

Czy Twojej firmie przybyło firmie klientów przez ten ostatni rok?

Oczywiście. Głównie dzięki reklamie AdWords oraz licznym wywiadom, na które jestem zapraszana. Przez ostatnie miesiące zyskaliśmy bardzo na atrakcyjności i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.

A co ze zleceniami? Nadal zdarzają się wynajęcie Party busa na wieczory panieńskie?

Tak, chociaż nie tylko. Mamy także zlecenia na organizacje urodzin, ostatnio dla 40-latka. Z kolei w czasie EURO 2012 mieliśmy zlecenie, aby odebrać gości po meczu.

Gdy rozmawialiśmy w zeszłym roku, twoja firma nie miała na rynku konkurencji. Jak jest teraz? Pojawili się pierwsi konkurenci?

Nic mi o tym nie wiadomo. Kilka kobiet z Polski dzwoniło do mnie, bo chciałyby otworzyć podobną działalność, ale chyba nikt się nie odważył na uruchomienie takiej firmy. Myślę, że połączenie mechaniki samochodowej z pracą z dziećmi jest skrajne i to odstrasza.

Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Chciałabym rozwinąć jeszcze bardziej projekt „Centrum Kultury na kółkach” i zaprosić do współpracy kolejne gminy. Marzy mi się, aby więcej dzieci ze wsi miało dostęp do takich atrakcji. W planach mam także założenie oddziału firmy.

Historia Ireny to potwierdzenie tezy, że warto iść pod prąd i zrobić coś na przekór najbliższym. Gdy pomysł połączymy z ciężką pracą, pasją i wiarą w sukces, nie pozostanie nam już nic więcej, jak cieszyć się z rozwoju własnej firmy.

Przypominamy, że w naszym cyklu Kobiecy pomysł na biznes zaprezentowaliśmy już 94 historie przedsiębiorczych kobiet. Podsumowanie cyklu możecie przeczytać w artykule „Sukces kobiet zależy od nich samych”. Z okazji dwulecia cyklu zapraszamy także wszystkich do wzięcia udziału w konkursie, w którym można wygrać cenne nagrody.

Dodatkowo, jeżeli jesteś kobietą przedsiębiorczą i chcesz się zaprezentować w naszym cyklu, czekamy na Twoje zgłoszenie.

Barbara Sielicka
Bankier.pl
[email protected]

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
mizu 18 wrz 2012 (22:50)

pomysł sam w sobie jest fajny, ale wykonanie moim zdaniem beznadziejne... niczym cyrk z lat 90