Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Janosikowe złupiło politykę spójności Mazowsza

– Mazowsze płacze, ale płaci janosikowe, choć to wynaturzenie, bo dostają wszyscy, a wydaje jeden. Janosik był uczciwszy. Nie rozdawał wszystkim, tylko biednym – mówi marszałek Adam Struzik.

Jest pan stałym gościem sejmowej podkomisji specjalnej, która pracuje nad zmianą janosikowego. Na jakim etapie są prace?

Adam Struzik: W moim odczuciu udaje się przełamać powierzchowną opinię o tym, że zmiany są tylko w interesie Mazowsza i Warszawy. Ekspertyzy pokazują, że wprowadzony w 2004 r. system wyrównawczy zdezaktualizował się. Właściwie od 2008 r. dochody samorządów mają niestabilny charakter – okresy wzrostu przeplatane są kryzysami. To zmusza do poszukiwania nowych rozwiązań.

Członkowie podkomisji zwracają także uwagę na to, że obecny system stawia w niekorzystnej sytuacji powiaty i gminy, które odczuwają doraźne zwiększenie dochodu, na przykład w wyniku wygranego procesu sądowego, odszkodowań pogórniczych lub dużych rekompensat za korzystanie ze środowiska. Muszą one przez to „wzbogacenie” zapłacić janosikowe, czyli tak naprawdę oddają słusznie należące się im pieniądze.

Problemem jest też zaliczanie janosikowego do wydatków bieżących.

Tak, bo to nie jest wydatek bieżący. Nie przeznacza się go na cele rodzimego samorządu, tylko województwa transferują go do innych województw, powiaty do innych powiatów, a gminy do innych gmin. Pojawia się więc problem z nadwyżką operacyjną, czyli różnicą między dochodami a wydatkami bieżącymi, bo robi się ona albo niewielka, albo nawet ujemna.

A co według pana jest największą wadą janosikowego?

Jego wynaturzenie. Dzisiaj dostają wszyscy, a płaci jeden. Nawet Mazowsze dostaje jakieś symboliczne 8 czy 12 mln zł. Co prawda, w tym roku symboliczne kwoty zapłaci jeszcze dolnośląskie i wielkopolskie, ale one więcej biorą niż dają. Płatnikiem netto jest tylko Mazowsze. Poza tym dostają również ci, którzy mają dochody na głowę mieszkańca powyżej średniej.

Tymczasem system wyrównawczy powinien polegać na dawaniu biedniejszym. Regiony na poziomie średniej i powyżej nie powinny w nim uczestniczyć. Janosik był dużo bardziej uczciwy, bo rozdawał biednym, a nie wszystkim.

Przygotowany przez Warszawę i Mazowsze projekt zmian zakłada też zmniejszenie wpłat do granicy 30 proc. dochodów samorządu.

Tak, bo sytuacja, w której oddaje się innym samorządom 40 czy 50 proc. własnych dochodów, jest chora. Takiego systemu nie ma nigdzie na świecie. Resztę brakujących do zrównania ze średnią środków powinno dać państwo. Nie są to jakieś kosmiczne pieniądze – ok. 1,5 mld zł. Tymczasem minister finansów broni się przed udziałem w systemie wyrównawczym.

To jest niezgodne z logiką funkcjonowania państwa. Państwo musi inwestować w rozwój słabszych regionów. Nie może jednak robić tego kosztem Mazowsza. My, przez przyzwoitość i poszanowanie prawa, choć płaczemy, to płacimy. Musimy przez to na przykład brać komercyjne kredyty, zamykać różne placówki albo zmuszać instytucje kultury do drastycznych cięć budżetowych, co zawsze kończy się protestami. Poza tym paradoksalnie z powodu naszego dużego dochodu tracimy podwójnie.

Jak to?

Przez duży dochód musimy płacić na rzecz innych regionów i z tego samego powodu będziemy w nowej perspektywie 2014-2020 dostawali mniejsze pieniądze z Unii Europejskiej. Jeżeli Unia Europejska oprze klasyfikację regionów na analizach dochodów z lat 2010-2011, to zaliczy nas do regionów rozwiniętych, bo wtedy osiągnęliśmy poziom 90 proc. średniej unijnej PKB.

Dostaniemy wtedy o wiele mniej środków. Dlatego walczymy o status tzw. regionu przejściowego, co oznaczałoby gwarancję dotacji w wysokości 2/3 kwoty 2,7 mld euro, którą przyznano nam na lata 2007-2013 z polityki spójności.

To szczególnie ważne dla regionu tak pełnego kontrastów w rozwoju, prawda?

Tak, bo te wysokie dochody są kreowane tylko przez Warszawę i okolice oraz wyspowo przez Płock, Kozienice czy Ostrołękę. Tymczasem trzy gminy z Mazowsza są w dziesiątce najbiedniejszych gmin w Polsce, a w całej kategorii najbiedniejszych aż 100.

Poza tym nasze biedne obszary, czyli siedlecko-ostrołęcki i radomski są na tym samym poziomie albo poniżej dochodów województw objętych programem Polska Wschodnia. One – według nas – również powinny być objęte tym programem, o co zabiegamy.

Kiedyś Mazowsze samo próbowało wyrównywać różnice w rozwoju poszczególnych swoich części.

Kiedy mieliśmy nadwyżkę, dzieliliśmy się nią z naszymi gminami i powiatami w ramach Samorządowego Instrumentu Wsparcia Rozwoju Mazowsza. Przekazaliśmy na inwestycje drogowe, wodno-kanalizacyjne, modernizację szkół i obiektów sportowych oraz na szpitale powiatowe w sumie 650 mln zł.

Za tę naszą własną politykę spójności dostaliśmy nawet nagrodę Rady Europy. Niestety w 2009 r. rozdzieliliśmy ostatnie 85 mln zł. Teraz nie mamy z czego uruchamiać dotacji dla naszych partnerów w gminach i powiatach. Po prostu janosikowe złupiło mazowiecką politykę spójności.

Grażyna Kuryłło

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.