Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Małe firmy mogą spać spokojnie

Osoby prowadzące biznes nie muszą się już martwić nowym i bezsensownym przepisem przeciwpożarowym. Rządzący go zmienią. Nowy zapis Kodeksu Pracy, obowiazujący od ubiegłego tygodnia, wprawił w popłoch drobnych przedsiębiorców w całym kraju. Także legnickich. Nakazuje on, aby nawet w firmie zatrudniającej jednego pracownika, był także zatrudniony inspektor do spraw przeciwpożarowych.

Może to być przeszkolony pracownik, ale musiałby mieć m.in. średnie wykształcenie. W dodatku okazało się, że potrzeba by…. 400 lat, na wyszkolenie w Polsce tylu inspektorów ppoż, aby każda z polskich firm mogła takiego zatrudniać. Bo szkoleniem inspektorów miały zajmować się tylko szkoły pożarnicze i strażackie ośrodki szkoleniowe. Dotąd kształciły one ok. 4 tysięcy inspektorów rocznie. Teraz musiałyby wykształcić setki razy tyle. – Nie ma takiej możliwości – rozkłada ręce bryg. Paweł Frączak z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.

Doszło do tego, że w ciągu kilku zaledwie dni w ośrodkach szkoleniowych Straży Pożarnej w całym kraju, zarezerwowane zostały wszystkie miejsca do końca roku. A chętni zaczęli przysyłać zgłoszenia nawet na 2011 rok! Przepis okazał się więc tak bezsensowny, że rządzący postanowili go zmienić. Uspokajamy przedsiębiorców: już wiadomo, że do końca tego roku Główna Inspekcja Pracy nie będzie karać właścicieli małych firm, którzy nie zatrudnią inspektorów do spraw ppoż. Inspekcję poprosiło o to Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Resort zwrócił się także do Sejmu, aby ten jak najszybciej znowelizował przepis.

W myśl nowelizacji, małe firmy nie będą musiały zatrudniać inspektorów przeciwpożarowych. Pracownikom musi wystarczy przeciwpożarowa wiedza wyniesiona z obowiązkowych szkoleń BHP. Właściciele firm odetchnęli. – To było po prostu niepoważne i tyle – denerwuje się Roman Hawran. Ten legnicki przedsiębiorca ma trzy sklepy z asortymentem medycznym. Zatrudnia w sumie trzy osoby. – I jeszcze miałbym zatrudniać inspektora ppoż?

Przecież to jakiś nonsens – kręci głową Roman Hawran. Podobne zdanie ma Tomasz Płoszański, który w Centrum Informatyczno – Szkoleniowym Cisnet.pl zatrudnia 5 osób. – Nowy przepis wiązałby się przede wszystkim bezsensownym wydatkiem dla niewielkich przedsiębiorców – mówi Płoszański. I wyjaśnia: – Przecież podstaw bezpieczeństwa przeciwpożarowego pracownicy i tak uczą się podczas szkoleń BHP.

Rozumiem, że w dużych firmach czy fabrykach taki inspektor musi być. Ale przecież w malutkich firmach wszyscy wiedzą, gdzie jest droga ewakuacji i co robić w czasie pożaru – dodaje Płoszański. Katarzyna Konieczna ma w Legnicy malutki zakład krawiecki. Zatrudnia w nim koleżankę. Panie zajmują się głównie przeróbkami, czasem szyją balowe kreacje. – Nie zarabiamy wielu pieniędzy, bo interes dopiero się rozwija – mówi pani Kasia. I dodaje: – Zupełnie nie wyobrażam sobie, skąd miałabym wziąć pieniądze na opłacanie takiego inspektora.

Sprawa jest tym bardziej kuriozalna, że zakład działa w mieszkaniu pani Kasi. I jego właścicielka doskonale wie, gdzie jest „droga ewakuacji”. Wie też, że kiedy zapali się urządzenie elektryczne, nie wolno gasić go wodą. – Nie wiem, po co byłby mi potrzebny taki inspektor. Oprócz tego, że pochłaniałby niepotrzebne i niemałe koszty – mówi pani Kasia. Na szczęście przepis powinien zostać znowelizowany jeszcze w tym roku. Tak, aby nie uderzał w małych przedsiębiorców. Obowiązywać jednak musi.

To wymóg Unii Europejskiej. – Jego wprowadzeniu sprzeciwiało się wiele państw członkowskich – mówi Bożena Diaby, rzecznik Ministerstwa Pracy. I dodaje: – Za to Komisja Europejska postawiła Austrię przez Europejskim Trybunałem Stanu. Austria proces przegrała – dodaje Diaby. Inne państwa członkowskie Unii, także Polska, musiały go więc wprowadzić. I choć winą za całe zamieszanie obarczane jest teraz Ministerstwo Pracy, to niekoniecznie tylko ono ponosi winę za sytuację. – Ten zapis w kodeksie pracy i wytyczne do niego, które wynikają z obowiązujących w Polsce od początku lat 90-tych przepisów przeciwpożarowych, rozesłaliśmy ponad rok wcześniej do konsultacji – tłumaczy Bożena Diaby.

Konsultacje odbywają się właśnie po to, żeby przepis został dokładnie sprawdzony i przeanalizowany na różnych szczeblach. Nowy zapis był więc konsultowany m.in. przez pracodawców, różne ministerstwa, komisje sejmowe, przeszedł przez Sejm i Senat. Nawet przez kancelarię prezydenta. I nikt nie zauważył, że coś w nim nie gra.

PIP nie będzie za to karał

Oto ważny dla przedsiebiorców fragment stanowiska Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w sprawie kontrowersyjnego przepisu: „Do czasu wejścia w życie znowelizowanych przepisów, kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, w zakresie udzielania pierwszej pomocy, zwalczania pożarów i ewakuacji pracowników, będą miały charakter instruktażowy”. Projekt nowelizacji jest na stronie: www.mpips.gov.pl

Edyta Golisz

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.