Niewielkie spadki w Europie

2010-09-17 Bankier.pl

W czwartek europejscy inwestorzy znów narzekali na monotonię. Indeksy przez cały dzień dryfowały w dół. Marazmu nie przerwały ani wieści z Ameryki, ani zyskujące na wartości euro. Chętniej od akcji kupowano dziś złoto.

Od kilku dni główne europejskie indeksy konsolidują się w pobliżu swych kilkumiesięcznych szczytów. Przykład płynie z Nowego Jorku, gdzie S&P500 od początku tygodnia nie jest w stanie zaatakować oporu wyznaczanego przez sierpniowe maksimum.

Inwestorzy po obu stronach Atlantyku zastanawiają się, czy mamy do czynienia jedynie ze spowolnieniem wzrostu, czy też recesja czyha za najbliższym rogiem. Jednoznacznych odpowiedzi nie dają dane statystyczne. Dziś ekonomistów zaskoczył spadek sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Obroty brytyjskich handlowców obniżyły się w sierpniu o pół procent względem lipca.

Z drugiej strony w USA zmalała liczba osób ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych. Pozytywną wymowę tego raportu zniwelował jednak niższy od prognoz odczyt indeksu koniunktury w regionie Filadelfii.

Powodów do optymizmu nie dostarczył też FedEx. Największa amerykańska firma kurierska rozczarowała prognozami finansowymi i zapowiedziała zwolnienie 1,7 tysiąca pracowników. Tak nie reagują przedsiębiorstwa spodziewające się poprawy koniunktury gospodarczej.

Pod wpływem mieszanych informacji europejskie giełdy nie mogły obrać wyraźnego kierunku. Londyński FTSE100 stracił 0,2%, niemiecki DAX obniżył się o 0,2%, zaś paryski CAC40 spadł o 0,5%.

Ciekawiej było na rynku walutowym, gdzie euro mocno zyskiwało względem dolara i franka. W przypadku szwajcarskiego pieniądza pojawiły się nawet spekulacje na temat interwencji SNB, który dziś pozostawił stopy procentowe na historycznie niskim poziomie 0,25%. Nowy nominalny rekord wszech czasów ustanowiło złoto, a srebro osiągnęło najwyższe ceny od marca 2008 roku.

K.K.