Podzielone europejskie giełdy

2010-12-08 Bankier.pl

Środowa sesja przyniosła wzrosty na peryferiach i lekkie spadki w finansowym centrum Europy. Inwestorzy znów musieli wyważyć, czy ważniejsze są dość optymistyczne doniesienia z gospodarki, czy postępujący kryzys w strefie euro.

Trzeba przyznać, że giełdowe byki nie miały dziś łatwego zadania. Wtorkowa sesja w Nowym Jorku okazała się wielkim rozczarowaniem – po wysokim otwarciu na koniec handlu ostały się tylko minimalne wzrosty. A dziś rano spadki zagościły w Szanghaju i Hong Kongu, gdzie inwestorów przestraszyły spekulacje na temat podwyżki stóp procentowych w Ludowym Banku Chin.

Zaś w Europie każdy rynek podążył dziś swoją ścieżką. 1,5-procentowym wzrostom w Madrycie i Mediolanie towarzyszyły łagodne spadki w Londynie i Frankfurcie. Spadały ceny akcji w Atenach, a rosły w Paryżu.

W Dublinie ISEQ zyskał 1%, napędzany niemal 5-procentową zwyżką subindeksu spółek finansowych. To reakcja na wieczorne głosowania w sprawie budżetu – irlandzki parlament przyjął dwie ustawy ograniczające przywileje socjalne i podnoszące podatki osobiste. To pierwszy krok do przyjęcia „pomocy” finansowej od UE i MFW, która posłuży do ratowania upadających banków.

Podobny test już za sześć dni czeka także Włochy, gdzie odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla premiera Berlusconiego. Ewentualny upadek rządu i nieuchwalenie budżetu mogłoby dodatkowo zaniepokoić inwestorów, którzy już teraz wątpią w wiarygodność Italii.

Rynek nie wykazał za to większego zainteresowania publikowanymi w środę raportami makroekonomicznymi. Zaskoczyły wieści z Niemiec, gdzie w październiku nieoczekiwanie spadł eksport (o 1,1% mdm), ale za to znacznie mocniej od prognoz wzrosła produkcja przemysłowa (o 2,9% mdm i 11,7% rdr).

K.K.