Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Czy wydawnictwo to dobry biznes?

Prowadzenie własnego wydawnictwa nie jest biznesem najłatwiejszym. Trzeba pamiętać, żę książka często nie sprzedaje się tak dobrze, jak sobie to zaplanujemy. O tym, jak założyć wydawnictwo i jak je prowadzić z sukcesem opowiada Tadeusz Bisewski, właściciel wydawnictwa Biblioteka Słońca i Księżyca.

Z jakimi trudnościami (finansowymi i prawnymi) spotkał się Pan na początku swojej działalności, a z jakimi boryka się Pan teraz?

Przy prowadzeniu małego wydawnictwa, czyli wydającego do kilku nowych tytułów rocznie, należy liczyć się z problemami w kwestii dystrybucji książek. Mało który dystrybutor podpisuje umowy współpracy z takimi wydawnictwami, ponieważ zwiększa to jego koszty obsługi – dużo rozliczeń na małe kwoty z dużą ilością podmiotów. Polecają oni wówczas dodatkowych pośredników, którzy grupują drobnych wydawców, aby móc poprzez nich rozliczać się zbiorowo. Problem w tym, że każdy pośrednik pobiera swoją marżę. W takim przypadku suma kosztów dystrybucji sięga nawet do 50% ceny detalicznej. Jeśli zaś uda się ominąć tego dodatkowego pośrednika i nawiązać współpracę bezpośrednio z dużą hurtownią, to koszt dystrybucji spada średnio do 40%. Z kolei, gdy posiada się wiele tytułów, to chętne do bezpośredniego handlu staną się nawet same księgarnie i sklepy internetowe, a wówczas koszt dystrybucji zmniejszyć można nawet do 30% – jednak w praktyce rzadko, kiedy się to udaje. Należy zdawać sobie sprawę z powyższych informacji, aby na wstępie prawidłowo obliczyć ceny książek!

Jakie potrzebne są koncesje, licencje, zezwolenia na prowadzenie wydawnictwa?

Aby móc sprzedawać książki ze stawką 0% VAT, a od nowego roku 5%, należy zarejestrować się jako wydawca w Bibliotece Narodowej. Na stronach internetowych BN można odnaleźć wszelkie niezbędne informacje dot. tego procesu. W odpowiedzi wydawca otrzymuje własną pulę numerów ISBN do wykorzystania na swoich książkach. Najszybszym sposobem jest zamówienie owej puli na adres e-mail i wówczas otrzymuje się ją zazwyczaj w ciągu tygodnia. Każdą książkę należy oznaczyć indywidualnym numerem ISBN, a następnie zgłosić do BN fakt wykorzystania kolejnego numeru.

– Ciekawy pomysł na biznes dla każdego

– Sklep internetowy to jego żywioł

– Biznes w sieci na męskich gadżetach

– Fortunę zarobił na e-handlu

– Zarabia miliony w internecie

Szczegóły całej procedury są również jasno opisane na stronach internetowych BN. Ważne jest, że bez takiego numeru oraz informacji na stronie redakcyjnej o tym, kim jest wydawca, nie może zostać obniżona wysokość VAT-u. Również drukarnia nie może wówczas rozliczyć się z wydawcą z uwzględnieniem niższej stawki. Jeśli jednak wydawca zarejestruje się w BN, to nie potrzebuje już żadnych zezwoleń z Urzędu Skarbowego do handlu książkami z obniżoną stawką VAT.

Ponadto należy pamiętać o tzw. egzemplarzach obowiązkowych, do których otrzymania upoważnionych jest kilkanaście bibliotek w całym kraju – ich aktualna lista dostępna jest na stronach internetowych BN. Istnieje obowiązek wysłania do każdej z nich jednego lub dwóch bezpłatnych egzemplarzy (wspomniana lista wyszczególnia ich ilość). Całe szczęście wysyłka poprzez Pocztę Polską jest darmowa – wystarczy na kopercie napisać „Egzemplarz obowiązkowy” i książka powinna bezpiecznie dotrzeć do każdej z uprawnionych do jej otrzymania bibliotek.

Jakie trzeba poczynić inwestycje, by otworzyć wydawnictwo? Ile i na co trzeba przeznaczyć najwięcej pieniędzy?

Przede wszystkim specyfika kosztu wydruku offsetowego sprawia, że im większy zamawia się nakład danego tytułu, tym mniejszy okazuje się koszt jednostkowy, a zatem więcej można zarobić na sprzedaży jednego egzemplarza książki. Dlatego też szczególnie początkowych wydawców kusi zainwestowanie większej sumy w większy nakład, lecz często pozostają oni z jego znaczną częścią, ponieważ książka nie sprzedaje się tak dobrze, jak sobie to zaplanowali.

Najczęściej właśnie sam wydruk jest największą inwestycją. Istnieją jednak różne modele finansowe wydawnictw i niektóre z nich stawiają na własny wydruk (park maszynowy można zakupić lub wynająć). Taki wydruk cyfrowy można dostosować do ilości zamówień, a niekiedy nawet drukować na bieżąco, książki, na które jest zapotrzebowanie.

Głównym narzędziem pracy jest oczywiście komputer, lecz w większości przypadków absolutnie nadaje się do tego zwykły domowy PC. Z oprogramowaniem również łatwo sobie poradzić, rozważając instalację darmowych odpowiedników popularnego oprogramowania. Polecam system operacyjny Linux Ubuntu i pakiet biurowy OpenOffice. Profesjonalny system do składu o nazwie LaTeX (czyt. latech), z którego nasza firma korzysta, jest również darmowy. Nie jest on jednak łatwy w obsłudze, chociaż daje bardzo profesjonalne efekty i warto zainwestować trochę czasu w naukę jego obsługi – lub zlecić nam wykonanie składu.

Jeśli jednak ktoś posiada kilkaset złotych, to może zainwestować w system Windows XP (najtańszy z najlepszych i można go otrzymać wraz z kupowanym komputerem), można także zakupić samego Worda firmy Microsoft, np. w wersji 2003, bo wcale nie musi być najnowszy oraz popularnego edytora grafiki o nazwie Photoshop, ale w wersji Elements (najtańszej, a w większości przypadków zupełnie wystarczającej). Dodatkowo w organizacji dokumentów firmowych przydatna okazuje się usługa Google Docs.

Jak zatem widać, inwestycje nie są olbrzymie, a ich wielkość można kontrolować regulując ilość wydawanych książek oraz ich nakład. Również umowy z autorami podpisuje się na określony nakład (a następnie się je renegocjuje lub podpisuje kolejne na dodruk lub kolejne wydanie ich dzieła), co daje dodatkowe możliwości manipulowania kosztami.

Jakie i w jakiej wysokości ponosi się koszty przy prowadzeniu wydawnictwa?

Koszty to przede wszystkim wspomniany druk. Poza tym, jeśli wydawca nie zajmuje się we własnym zakresie redakcją tekstu i jego składem oraz opracowaniem graficznym książki i okładki, to również te usługi należy zlecić podwykonawcy. Ceny tych usług bywają bardzo różne, lecz firmy zajmujące się nimi bardzo chętnie dokonują wstępnych darmowych wycen, więc należy sie z nimi skontaktować. Kosztów dystrybucji nie ponosi się w sposób bezpośredni. Przekazuje się towar hurtowni i po jego sprzedaży otrzymuje się należność pomniejszoną o koszt usługi. Do tego dochodzi jeszcze reklama/promocja, a bardzo łatwo na niej przeinwestować – dlatego skuteczna kampania reklamowa wymaga zazwyczaj pomocy specjalistów od marketingu.

Czy ten biznes można prowadzić w pojedynkę, czy lepiej ze wspólnikami?

Można w pojedynkę, ale trzeba być wówczas specjalistą od wszystkiego. Jeśli jest się w stanie samemu zrobić profesjonalną redakcję, następnie złożyć książkę, zaprojektować okładkę, a najlepiej jeszcze to wszystko wydrukować i samodzielnie dostarczyć do sprzedaży, to jest się samowystarczalnym. Jednak najczęściej zleca się niektóre z tych zadań podwykonawcom. Dobrym przykładem jest nasze wydawnictwo, które zleca redakcję i/lub korektę innemu, a ono z kolei (jak i kilka innych) regularnie zleca nam skład swoich książek.

Ilu i na jakich stanowiskach zatrudnia Pan pracowników?

Zatrudnianie pracowników w wydawnictwach nie jest popularnym zjawiskiem. Tylko duże i prężnie działające firmy z tej branży mogą sobie na to pozwolić. Specyfika cyklu wydawniczego sprawia, że większość z czynności łatwo i wygodniej jest zakwalifikować jako wykonanie dzieła, np. redakcji, projektu okładki itp. Przed zatrudnieniem pracownika należy dokonać dokładnych kalkulacji, które wskażą przy jakiej ilości tytułów wydawanych w danym okresie czasu koszt zatrudnienia będzie niższy, niż suma wartości zleceń zamawianych na zewnątrz oraz należy się zastanowić, czy taka liczba tytułów będzie się zawsze utrzymywać na wyliczonym poziomie.

W jaki sposób szuka Pan klientów?

Jako że małe wydawnictwa nie stać na masową reklamę, to staramy się stawiać na internet i działające w nim niezależne portale literackie. Dobrym pomysłem jest przekazywanie im kilku książek do rozdania w konkursach. Poza tym sama sprzedaż w sieci jest bardzo opłacalna, ponieważ omija się w ten sposób ogromne koszty dystrybucji (jak wspomniałem na początku, sięgające niekiedy nawet połowy ceny detalicznej) – zwłaszcza, że internauci przyzwyczajeni są do tego, że sami muszą zapłacić za przesyłkę.

Jeśli zaś mowa o usługach świadczonych innym wydawnictwom (w naszym przypadku jest to skład komputerowy, w którego wykonywaniu się specjalizujemy), to spis potencjalnych 30 tysięcy klientów zawierają wspominane już strony Biblioteki Narodowej, gdzie każdy z nich musiał się zarejestrować. Należy jednak bardzo uważać, aby przy rozsyłaniu oferty nie zostać uznanym za spamera! Porady dotyczące poradzenia sobie z tym problemem dostępne są w internecie.

Jak wygląda konkurencja na tym rynku?

Wydawców w Polsce jest około 30 tysięcy, jednak większość z nich to różne stowarzyszenia i organizacje, dla których wydawanie książek jest czynnością poboczną. Naprawdę dużych wydawnictw jest kilkadziesiąt i to one stanowią ogromny procent całego rynku wydawniczego. Małe wydawnictwa są zazwyczaj tematyczne i kierują swoją ofertę do wąskiego grona odbiorców, a ich właściciele znają sposoby dotarcia do nich (często sami należą do owej grupy). Jednak coraz bardziej popularne staje się wydawanie książek na życzenie autora i przy pokryciu przez niego wszystkich kosztów. Ludzie chcą pisać książki, nawet jeżeli zupełnie im to nie wychodzi, a do tego coraz częściej stać ich na wydanie swoich dzieł. Dlatego powstają również wydawnictwa zajmujące się obsługą takich samozwańczych twórców.

W jakiej wg Pana perspektywie czasu można oczekiwać zysków? Jak długo czekała Pan na pierwsze zyski?

Pośrednik sprzedaży, z którym podpisałem umowę, pierwsze rozliczenie przysłał po 3 miesiącach (następne przychodzą co miesiąc). Sama promocja i reklama zajmuje trochę czasu. Najczęściej czytelnik musi się zetknąć z danym tytułem kilkukrotnie, aby w końcu się zdecydować na jego zakup, a najbardziej skuteczna jest rekomendacja innego, zadowolonego czytelnika. Dlatego skądinąd wielkość sprzedaży często wzrasta w tempie piramidalnym, a gdy już przekroczy się granicę kilku tysięcy egzemplarzy, to sprzedanie kolejnych kilku jest już praktycznie gwarantowane i pozostaje kwestią czasu – lecz zanim się to stanie, może minąć wiele miesięcy (a może się to również nie stać nigdy).


Niestety, biznes ten jest dosyć ryzykowny, szczególnie dla małych wydawnictw. Trzeba chyba posiadać dodatkowych kilka zmysłów, aby przewidzieć, jak na każdą książkę zareagują księgarze, media i przede wszystkim czytelnicy. Jeśli wydaje się dużą ilość różnych tytułów, to można założyć, że sukces kilku z nich pokryje z nawiązką koszty mniej trafionych publikacji. Jeśli jednak zaczyna się skromnie, to ryzyko może być spore i warto mieć jakiegoś asa w rękawie, np. autora o znanym nazwisku, świadczenie usług innym wydawnictwom lub równoległe zaangażowanie się w jakiejś pokrewnej branży. Te dodatkowe rodzaje działalności gwarantują wydawnictwu status quo, chociaż nie są głównym źródłem przychodów.

Z usług jakich przedsiębiorców (dostawców) musi Pan korzystać, by prowadzić ten biznes?

Redakcję i korektę zlecamy zaprzyjaźnionemu wydawnictwu lub znajomym polonistom, zajmującym się tym zawodowo. Druk zamawiamy w drukarni, a dystrybucją zajmuje się hurtownia. Oczywiście jednak najważniejszymi dostawcami pozostają zawsze dostawcy treści, czyli autorzy i to najczęściej od ich doboru oraz płodów ich ciężkiej pracy zależny jest sukces całego przedsięwzięcia.

Dlaczego zdecydował się Pan działać w tej branży?

Oczywiście z zamiłowania do książek. Nie wróżę powodzenia w tej branży nikomu, dla kogo regularne sięganie po literaturę jest zupełnie obce. Wydaje mi się to warunkiem koniecznym, chociaż jednocześnie zdaję sobie sprawę, że w takiej sytuacji własne preferencje i upodobania mogą niekiedy zaważyć o podjęciu złych decyzji inwestycyjnych – należy być ostrożnym.

Jakie wg Pana zmiany legislacyjne mogłyby przyczynić się do rozwoju branży, w której Pan działa?

Przede wszystkim oczywiście utrzymanie zerowej stawki podatku VAT na książki. Niestety z dniem 1 stycznia 2011 roku wzrasta ona do 5%, co, jak większość analityków wskazuje, odbije się na wielkości sprzedaży i to mniej więcej właśnie o owe 5%, które czytelnicy będą musieli dopłacić do swoich zakupów. Wiemy już jednak, że jest to życzenie nierealne do spełnienia.

Dziękuję za rozmowę. Przeczytaj o innych pomysłach:

– Pralnia samoobsługowa to niezły biznes

– Smaczny biznes na hot-dogach

– Otwieramy kolekturę lotto

– Zakładamy szkołę językową

– Własny supermarket sposobem na biznes


Barbara Sielicka
Bankier.pl

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Tomasz96 29 mar 2020 (18:05)

To trudny rynek, szczególnie w dzisiejszych czasach. Moim zdaniem, powinniście podejść do tego tematu na poważnie i dobrze zastanowić się nad tym, w jakim kierunku chcecie pójść z Waszą firmą. Na pewno mogę Wam polecic, byście zajrzeli do https://panwydawca.pl/ i samodzielnie ocenili, co może być najlepszym rozwiązaniem w Waszej sytuacji. Bez tego może być Wam bardzo ciężko ocenić, co będzie dla Was najlepszą opcją.