Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Domenowe haki

W biznesie główkować trzeba zwykle na początku. Rozwój przedsięwzięcia to z reguły kierat z rzadka przeplatany refleksją. W domainingu jest inaczej – główkowanie to sedno tego interesu. I nie chodzi o analizowanie wykresów słupkowych. Połowę czasu pracy domainer spędza na pasjonującej zabawie w „słówka” i „końcówki”. Jedna z form tej rozrywki znana jest jako „domain hack”.

W potocznym rozumieniu domena składa się z nazwy i rozszerzenia (fachowo rzecz ujmując, nazwa jest zwykle domeną drugiego, a końcówka – pierwszego stopnia). Zwyczajowo nazwa informuje o tematyce strony internetowej albo stanowi „brand”, a końcówka z założenia określa zakres geograficzny i językowy (np. „pl”, „de”) albo charakter funkcjonalny (np. „biz”, „info”) witryny. Podział jest wyraźny i końcówka traktowana jest raczej jako domyślny dodatek niż rdzeń adresu (np. mówimy: „Onet napisał”, a nie: „Onet.pl napisał”). Domain hack polega na przełamaniu tej granicy i potraktowaniu rozszerzenia jako znaczącego elementu frazy – np. www.acomnie.to. Taki domenowy postmodernizm.

Domenowe lamiglow.ki

Pierwsza „zhakowana” domena to inter.net, zarejestrowana już w 1992 r., ale internautom chyba najbardziej zapadła w pamięć nazwa systemu zakładek społecznościowych del.icio.us. To nieco bardziej skomplikowana, trzypoziomowa konstrukcja, w której „del” jest subdomeną adresu icio.us. Domain hacki możliwe są z rozmaitymi rozszerzeniami, jednak największą popularnością cieszą się niektóre ccTLD, czyli końcówki regionalne, wykorzystywane niezgodnie z pierwotnym przeznaczeniem.Wśród nich wyróżniają się „tv” i „fm” – rozszerzenia regionalne Tuvalu i Mikronezji.

Ich znaczenia chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Do mniej znanych należy końcówka „cx”, która swojego czasu padła ofiarą małego skandalu obyczajowego. Mianowicie w 1999 r. w Internecie pojawiła się strona www.goatse.cx. Domain hack, który można przetłumaczyć jako „seks z kozami” (i błędem ortograficznym), zainspirował licznych trollów internetowych do szokowania przypadkowych użytkowników zdjęciem… Zresztą każdy może sam sprawdzić – na własne ryzyko.

Sprawa wydaje się tym bardziej zdrożna, że dysponentem rozszerzenia jest Wyspa Bożego Narodzenia, której nazwa, jak się wydaje, powinna wzbudzać odrobinę pokory. Ostatni domenowy przebój związany z „hakowaniem” adresów pochodzi z 2007 r. – należy do Czarnogóry i nosi nazwę „me”. To jednocześnie zaimek pierwszej osoby liczby pojedynczej w języku angielskim, nic więc dziwnego, że końcówka z Montenegro znalazła szerokie zastosowanie. Do najbardziej znanych przykładów należą love.me i date.me, które z pewnością połączą wiele samotnych serc, jeśli ktoś zdecyduje się „postawić” pod tymi adresami serwisy o tematyce adekwatnej do ich nazw. Popularności nie można również odmówić hiszpańskiemu rozszerzeniu „es”.

 Zaprezentuj swój e-biznes na MamBiznes.pl. Wyślij opis na [email protected]. Codziennie nowe startupy. Zobacz największą bazę startupów >>>

Jest ono jednak mniej atrakcyjne niż domena z Bałkanów, bo we współczesnej łacinie „es” stanowi jedynie końcówkę tworzącą liczbę mnogą, a nie samodzielny wyraz. Taki domain hack robi gorsze wrażenie i jest trudniejszy do zapamiętania – w końcu kropka w środku wyrazu nie wygląda naturalnie. Polscy internauci mają na szczęście do dyspozycji pełny zaimek – „to”, który jest zarazem rozszerzeniem przypisanym wyspie Tonga. Z długą listą „hacków” przeznaczonych na sprzedaż można się zaponać na stronie www.domainhacks.com. W świetle jej zawartości adres witryny wydaje się niekonsekwentny, więc nie wiadomo, czy twórca serwisu wierzy w wartość zacierania granic między poziomami domen.

Co by tu zhakować?

Przykład del.icio.us pokazuje, że takie wątpliwości są na miejscu. Serwis zmienił nazwę na delicious.com dwa lata temu, ponieważ zbyt wielu internautów miało problem z poprawnym wpisaniem adresu. Przy trzech poziomach i niełatwej do przeliterowania domenie funkcjonalność adresu z pewnością jest ograniczona, jednak popularne frazy ujęte w dwupoziomowy domain hack całkiem nieźle sobie radzą na rynku. W 2008 r. za insure.me zapłacono 68 000 dolarów, only.me zmieniła abonenta za 33 000 dolarów, a „niedoskonały” domain hack (czyli taki, w którym kropka rozbija wyraz) aweso.me trafił w nowe ręce za 24 000 „zielonych”.

– Na śniadaniach można zarobić

– Ciekawy pomysł na biznes dla każdego

– Jak założyć sklep internetowy

– Jak zarobić na prasowaniu koszul

– Otwieramy prywatne przedszkole

Jak widać, w ocenie wartości domain hacków lepiej unikać uogólnień i ograniczyć opinię do konkretnych nazw. Podobnie, jak w przypadku „klasycznych” domen, liczy się inwencja i zdrowy rozsądek. Fraza wpadająca w ucho, a szczególnie w oko, ma szansę na sukces – zarówno na rynku wtórnym, jak i w charakterze brandu. Z pewnością większe możliwości do hakowania domen oferuje rynek międzynarodowy, kojarzony z nazwami anglojęzycznymi.

Rodzimi internauci wciąż przyzwyczajeni są do końcówki „pl”, którą intuicyjnie kojarzą z adresem internetowym. Jednak ten stan rzeczy powoli się zmienia – wraz z topniejącą ilością „peelek” dostępnych do rejestracji, w sieci coraz bardziej widoczne będą „alternatywne” rozszerzenia. Rosnące zapotrzebowanie na nowe końcówki znajduje odzwierciedlenie w ofercie rejestratorów domen. Niedawno serwis AfterMarket.pl, największa giełda domen w Polsce, a jednocześnie registrar, udostępnił do rejestracji 18 nowych końcówek – część z nich to rozszerzenia egzotycznych krajów, które zamiast reprezentować swoją „ojczyznę” w Internecie najczęściej znajdują zastosowanie właśnie jako domain hacki. Przeczytaj:

– Domena Sex.com sprzedana za rekordową kwotę

– Gmail.pl sprzedany: eksperci oceniają transakcję

 – Parking domen, czyli jak zarobić na literówkach

Przemysław Ćwik

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
SlumdogMillionaire 2 gru 2010 (00:26)

Zatem zycze powodzenia:) Ja tez pracuje nad "swoim" i tez licze ze na poczatku roku uda mi sie zakonczyc:) Pozdrawiam i zycze jak najwiekszej kreatywnosci.